Andrzej STRZELCZYK

Opublikowano: 28-03-2018

Utytułowany sommelier, który ceni wino za to, że pozwala się rozwijać, a przy okazji daje spokój i wytchnienie. Jest ośmiokrotnym finalistą Mistrzostw Polski Sommelierów, na swoim koncie ma wiele międzynarodowych  tytułów, a na co dzień prowadzi kursy WSET w Polsce jako Polish Wine Academy. 

Dlaczego kocha Pan wino? Na Pana stronie internetowej jest napisane, że nie pozostawia w człowieku rozczarowania. To jedyny powód?

Oczywiście to nie jest jedyny powód. Wino pozwala mi się ciągle rozwijać, dzięki niemu poznałem wielu naprawdę wspaniałych ludzi. Wino mnie bardzo ciekawi, ma w sobie coś intrygującego. Zawsze też staram się poszukiwać nowego, innego – nawet niekoniecznie lepszego, bardziej smacznego, czy droższego. Dzięki niemu poznaję inne kultury, regiony winiarskie, wspaniałą kuchnię. I wreszcie: wino daje mi spokój i wytchnienie. 

15 lat pracy z winem, w tym wiele czasu poświęconego pracy jako sommelier w pięciogwiazdkowych hotelach. Poznał Pan już wszystkie potrzeby gości? Potrafi Pan określić ich preferencje po pozornie niewidocznych syndromach?

Z pewnością jest mi łatwiej dzisiaj niż 15 lat temu, kiedy zaczynałem. Owszem, udaje mi się czasami odnaleźć właśnie „to” wino dla „tego” gościa, który przyszedł niezdecydowany do restauracji. Ale do szufladkowania, czy klasyfikowania osób, które obsługuję jest mi bardzo daleko. Nie raz się mocno zdziwiłem i pewnie nie ostatni. Każdy gość to nowa okazja, by o winie porozmawiać i sprawić, by stało się ważną częścią spotkania.

Jest Pan ośmiokrotnym finalistą Mistrzostw Polski Sommelierów. Zdał Pan egzamin międzynarodowego stowarzyszenia sommelierów ASI – Diploma Association de la Sommellerie Internationale. Zakończył Pan program Diploma in Wines and Spirits w Weinakademie Österreich w Rust w Austrii, uzyskując również tytuł ‘Weinakademiker’. Same sukcesy! Ciężka praca, czy wiara w siebie uskrzydlają Pana w drodze zawodowej?

Zdecydowanie praca i to bardzo ciężka praca. Z wiarą w siebie jest trochę tak, że im więcej się człowiek dowiaduje o winie, tym bardziej widzi, ile jeszcze można zrobić. I oczywiście, co trzeba robić, żeby cały czas być na bieżąco i nie zatracać już zdobytej wiedzy. Tak więc mogę śmiało powiedzieć, że na wszystkie tytuły zapracowałem. Nic nie pojawiło się z samej pasji i dobrych chęci (śmiech). 

Prowadzi Pan kursy WSET w Polsce jako Polish Wine Academy. Oprócz oferty dla profesjonalistów, zaprasza Pan również amatorów, managerów, zwykłych miłośników. Tak szeroko pomyślana oferta jest wynikiem oceny rynku, czy zachętą, by jak najwięcej osób uczyło się o winie?

Tak przygotowana oferta jest wynikiem bieżącego reagowania na potrzeby rynku. Otrzymywałem coraz więcej zgłoszeń, zapytań o różnego rodzaje usługi. Od podstawowych szkoleń z zakresu dobierania win do potraw, po profesjonalne kursy winiarskie, selekcję win do prywatnych piwnic, czy prywatną opiekę sommelierską podczas ważnych spotkań, czy kolacji. Był popyt, a ja postarałem się go zaspokoić. To rzecz jasna cieszy, bo jest oczywistym wynikiem zwiększonego zainteresowania winem.

Doradza Pan również w kwestii budowania własnej piwniczki i kompletowania do niej wina. To chyba spełnienie marzeń wielu pasjonatów. Czy Polacy są już otwarci na takie inwestycje?

Tak naprawdę to już od dawna wielu z nich jest gotowych. Polacy chcą degustować wino, chcą się na nim znać, uczyć się, poznawać. I w końcu, chcą mieć pewien zbiór, listę win, z której zawsze – jeśli tylko zapragną – będą mogli korzystać. Myślę, że nawet niekoniecznie ci ludzie traktują to jako inwestycję. To dla nich raczej hobby, spełnienie własnych pragnień, potrzeb. 

Z pewnością nadal Pan poszerza swoje portfolio. Degustacje, podróże, wine pairing. Jak wygląda proces edukacji tak doświadczonego i utytułowanego sommeliera?

Jak już wcześniej wspomniałem – wino jest dla mnie ciągłym rozwojem. W myśl zasady, że kto stoi, ten się cofa. Trudno też zapamiętać wszystko raz na zawsze. Zdobytą wiedzę trzeba używać, dzielić się nią, żeby nie uleciała. To też jeden z powodów otworzenia Polish Wine Academy. Tu nieustannie coś się dzieje, projekt jest „żywym organizmem”, wino jest wciąż motywem przewodnim. Każdy kolejny uczestnik kursów jest nową, niepowtarzalną wartością w procesie edukacji. To, jak on rozumie wino jest i dla mnie nauką.

Zaraża Pan winem? Pana bliscy są wyedukowani, czy pozwala im Pan iść swoją drogą w swoi tempie, nawet jeśli preferują dyskontowe okazje?

Myślę, że każdy powinien iść własną drogą, nikogo nie można na siłę edukować czy „nawracać” (śmiech). Jak ktoś pyta, a ja znam odpowiedź – chętnie odpowiem. Ale zawsze staram się to robić raczej w sposób nieinwazyjny, przyjazny.

Co można sprezentować sommelierowi, by mieć pewność, że się dobrze trafi? 

Obawiam się, że nie ma takiego świętego Graala sommelierów… Owszem, wielu z nas lubi dobre burgundy, długowieczne Rieslingi, czy klasyfikowane Bordeaux. Nie wspominając o złożonych Barolo, czy Brunello na wybitnym Tokaju, czy zacnym Porto lub Sherry kończąc. Choć jest milion innych wybitnych i ciekawych win i co najmniej dwa miliony zupełnie nieciekawych (śmiech)!

Woli Pan o winie rozmawiać z profesjonalistami? Na przykład o określaniu poziomu kwasowości i cukru resztkowego… Czy może z amatorami, którzy mówią, że wino jest całkiem, całkiem…?

Uwielbiam jedne i drugie rozmowy! Obiecałem sobie nawet, że stworzę kiedyś spis określeń degustacyjnych, używanych, czy wymyślanych przez ludzi nie związanych w żaden sposób z branżą winiarską.  Czasem są to trafne i jednocześnie dość zabawne określenia. Z drugiej strony, logiczność wypowiedzi przy profesjonalnym ocenianiu wina jest dla mnie równie ważna.

Podobno Pana ulubionym regionem jest Toskania. Czego Pan jeszcze o niej nie wie? Co chciałby Pan odkryć?

Uwielbiam Toskanię, ponieważ spędziłem tam miesiąc miodowy, a nie dlatego, że wiem o niej wszystko. Bo tak nie jest. Cenię ten region za wspaniałe wina, świetną kuchnię, dogodny klimat, piękne widoki i cudownych ludzi. Myślę, że dziś do tej listy mógłbym dopisać wiele, wiele innych regionów.

Będziemy o nie pytać przy kolejnej okazji! Dziękujemy za rozmowę!

www.andrzejstrzelczyk.pl