„Pod Gigantami” – tam gdzie splata się historia, tradycja i kulinarny talent…

Opublikowano: 24-06-2010

W  zabytkowej kamienicy przy prestiżowej ulicy Warszawy – Alejach Ujazdowskich znajduje się restauracja, która może poszczycić się bogatą historią. Restauracja Pod Gigantami, bo o niej mowa, mieści się w dawnym domu artysty malarza i kolekcjonera sztuki Antoniego Strzałeckiego. Powstał on w latach 1904-1907 według projektu Władysława Marconiego w stylu wczesnego modernizmu.

pod_gigantami004.jpg

W pięknie utrzymanych, autentycznych wnętrzach, gdzie do dziś zachowały się osiemnastowieczne parkiety i supraporty,  można nacieszyć nie tylko oko, ale i kubki smakowe. „Pod Gigantami” przygotowuje się dania wykwintne kładąc nacisk na smak, jakość i ładną prezentację. Najlepszym tego potwierdzeniem jest rekomendacja Przewodnika Michelin, przyznawana restauracji już od czterech lat, jak i liczne wpisy wielu koronowanych głów, przywódców Państw i rządów do restauracyjnej Księgi Honorowej.

pod_gigantami002.jpg

Za sukcesem restauracji stoi nie tylko jej atmosfera, ale również osoba odpowiedzialna za przygotowywane tam dania – młody, zdolny i utalentowany szef kuchni – Tomasz Szmidt.


t_szmidt009.jpg

Jak wygląda praca w tak prestiżowym miejscu, skąd czerpać inspiracje by stworzyć tak wyjątkowe menu?  O wszystkim dowiecie się czytając poniższy wywiad.

Newsgastro: Jak wyglądała Pana kulinarna kariera, zanim trafił Pan do Restauracji Pod Gigantami?

Tomasz Szmidt: Po pierwsze skończyłem szkołę gastronomiczną na ulicy Poznańskiej w Warszawie. Od razu po niej zacząłem pracować u Pani Lucyny Zapart w cateringu. Potem wyjechałem na rok do Londynu, gdzie pracowałem we francuskiej restauracji oraz w lokalu z bardzo imponującą kuchnią z Bangladeszu. Chciałem spróbować czegoś nowego, zdobyć nowe doświadczenie, poznać nowe kuchnie, nauczyć się języka. A po powrocie wróciłem do restauracji pani Zapart i zostałem tutejszym szefem kuchni.



NG:Jakie kulinarne doświadczenia zdobył Pan podczas pobytu w Londynie? Czy tamtejsza gastronomia wyróżnia się czymś szczególnym?

TS: Jest ona przede wszystkim o wiele bardziej rozwinięta. Jest duża klientela i inna mentalność. Ludzie mogą sobie zawsze pozwolić na to żeby pójść do restauracji. Nie tylko w weekend, ale i w dzień powszedni restauracje są tam pełne. W miejscu, w którym pracowałem był prawie zawsze komplet gości. Ogólnie w Londynie jest wiele narodowości, wiele rodzajów kuchni, rewelacyjne lokale.

NG: Ale jednak postanowił Pan powrócić do kraju. Dzięki temu możemy próbować Pana specjałów w Restauracji pod Gigantami. Jakie potrawy wprowadził Pan do menu? Co poleciłby Pan szczególnie?

poldwica_pg.jpgTS: Moim autorskim daniem w menu są z pewnością grillowane polędwiczki z królika przełożone szparagami ze spaghetti marchewkowym i duszonymi smardzami. Wprowadzamy też wiele ciekawych wkładek sezonowych. Teraz np. oferujemy potrawy ze szparagami, a z nich polecałbym krem szparagowy z tatarem z malinowych pomidorków i grillowaną krewetką. Poza tym podajemy je w wielu wariantach: zapiekane pod beszamelem, z bułeczką i masłem, polane sosem pomarańczowym czy zawijane w chrupiący bekon. Każdy na pewno znajdzie coś dla siebie. Ostatnio w naszej karcie znalazła się też polędwica Kobe również ze szparagami.  Godne polecenia są też dania z truflami tj. tagliatelle z polędwicą wołową, rukolą i Parmezanem podane z oliwą truflową. Myślę, że wiele osób byłoby zadowolonych ze spróbowania naszej zupy ze smardzów oraz sałatki z kozim serem pieczonym w orzechowej skorupce. Mamy też rewelacyjne spaghetti nero z krewetkami.



NG: Pracuje Pan w bardzo ekskluzywnej restauracji, gdzie dania cieszą nie tylko nasze kubki smakowe, ale również oko. Czy w domu gotuje Pan równie wykwintnie?

TS: Muszę powiedzieć, że wcześniej dużo gotowałem w domu, teraz bardziej skupiam się na restauracji. Ale zawsze jak gotuję, robię to z pasją i zaangażowaniem. Lubię polską kuchnię domową, ale zawsze staram się stworzyć coś nowego, innego niż zwykle.

jagniecina_pg.jpg    napoleonka_pg.jpg

NG: Ma Pan swoje ulubione danie, czy raczej wciąż eksperymentuje Pan ze smakiem?

TS: Raczej eksperymentuje, ale strasznie lubię owoce morza. Mule, krewetki to rzeczy, które uwielbiam, szczególnie z dodatkiem białego wina. Ostatnio moje smaki są ukierunkowane na kuchnię tajską, czyli takie składniki jak kolendra czy pasta curry.

 

NG: Czy zdarza się Panu odwiedzać też inne restauracje w poszukiwaniu nowych smaków?

TS: Tak, często bywam w restauracjach, bo ogólnie jestem łasuchem i bardzo lubię jeść. Uwielbiam chodzić do restauracji, podpatrywać, skupiać się na tym co jem. Gdybym wygrał na jakiejś loterii to chyba stołowałbym się tylko w restauracjach i to by było moje hobby.

t_szmidt002.jpg



NG: A skąd czerpie Pan inspiracje na nowe dania?

TS: Myślę, że to przychodzi samo z siebie. Są takie dni, kiedy człowiek czuje się wypalony. Skupiam się wtedy nad menu, nie mogę nic wymyślić, chodzę z kartką i mam pustkę w głowie. A są takie dni, kiedy przychodzi natchnienie, przychodzą pomysły: to można połączyć z tym, to z tym, robimy próbę i wychodzi albo nie, chociaż zazwyczaj zawsze wychodzi 🙂

Życzę zatem dalszych sukcesów i bardzo dziękujemy za rozmowę.

Rozmawiała Marita Górska

pod_gigantami001.jpg

A wszystkich zapraszamy na wakacyjny spacer po Alejach Ujazdowskich i odwiedzenie Restauracji „Pod Gigantami” po nowe doznania estetyczne i smakowe.