Theo Vafidis o zamieszkach w Grecji

Opublikowano: 17-05-2010

Theo Vafidis: Mieszka w Polsce od kilkunastu lat, nazywany jest polskim Grekiem, który zasłynął jako gwiazda telewizyjna i kucharz.

theo_v.jpg

– Strach jechać do Grecji, kiedy się widzi płonące samochody i uliczne walki.

T.V: Protesty, które pokazywała telewizja trwały w sumie dwa dni. Pierwszego doszło do podpalenia banku, w którym zginęły dwie osoby, to było rzeczywiście bardzo przykre. Ale protesty ograniczyły się do Aten. Kreta, Rodos, Korfu, Chalkidiki… tam jest spokojnie. Słońce, morze są takie jak zawsze, dobre jedzenie jest jak było, Grek Zorba gra…

– Grecy protestują, bo wobec groźby plajty ich rząd zapowiedział ogólne zaciskanie pasa.

T.V: To jest dla Greków poważny problem. Jak ktoś zarabiał 1000 euro miesięcznie, a teraz ma zarabiać o 200 euro mniej, to jest jednak duża różnica. Ale badania opinii publicznej wykazują, że około 60 procent Greków zgadza się na to, byle sytuacja gospodarcza się wyprostowała.

– Mówi się, że Grecy przepuścili pomoc, z której korzystali dzięki obecności w Unii Europejskiej.

T.V: To, niestety, prawda. Kiedy w 2004 roku Grecja miała rekordowy w Unii wzrost PKB, 4,8 procent nikt nie pomyślał co będzie za dziesięć lat.

– Co jednak się stanie, gdy gwałtowne protesty się powtórzą i rządy Francji, Wielkiej Brytanii, USA zaczną odradzać swoim obywatelom podróże do niebezpiecznej Grecji?

T.V: Grecy proszą, żeby tego nie robić. Wystarczy powiedzieć, że w te dwa dni, kiedy były zamieszki, w Atenach odwołano aż 5600 rezerwacji hotelowych. Oby się to nie powtórzyło, ale nie wszystkie greckie partie polityczne zachowują się odpowiedzialnie. Jest pięć najważniejszych w tym dwie komunistyczne, jedna z nich ciągle używa flagi z sierpem i młotem, już w Rosji nie ma czegoś takiego. Kiedy nasz prezydent, zaprosił partie do dyskusji, jak uporać się z trudną sytuacją, wszyscy przyszyli oprócz tych dwóch partii komunistycznych. One w wyborach dostają około 10 procent głosów, ale mają silne wpływy w związkach zawodowych. Ja uważam, że jak chcą protestować trzeba im udostępnić Stadion Olimpijski. Tam się zmieści osiemdziesiąt osób, niech protestują, ale niech nie przeszkadzają innym.

– Jak dziś pomóc Grekom?

T.V: Jest takie piękne polskie słowo, solidarność. Jeśli Polacy chcą pomóc Grekom, niech jadą do Grecji na wakacje. Turystyka jest dla Grecji wszystkim, nie mamy przecież fabryk samochodów. Można jeździć nad ciepłe morze do innych krajów, kto jednak był w Egipcie, Turcji czy Tunezji wie, że po godzinie 22-giej z hotelu się już tam raczej nie wychodzi. A w Grecji o tej porze dopiero zaczyna się życie.

źródło: Stanisław Brzozowski, Gazeta Olsztyńska