Zielone piwo i koniczyna
Opublikowano: 16-03-2010


Święty Patryk to patron Irlandii, któremu przypisuje się sprowadzenie chrześcijaństwa do kraju zielonej koniczyny.
A dlaczego właśnie koniczyna stała się symbolem tego kraju?
Stało się to właśnie za sprawą Świętego Patryka, który używał koniczyny, aby tłumaczyć poganom istnienie Trójcy Świętej.
Ponieważ święto powstało w Irlandii, mówi się, że wraz z rozproszeniem Irlandczyków po całym świecie, rozpowszechnili oni swoja historię i tradycję. Festyny i zabawy organizowane są w tym dniu w wielu miejscach, ludzie na całym świecie bawią się w irlandzkich pubach, piją irlandzkie piwo i słuchają irlandzkiej muzyki. Czy Polacy dołączają się do tej zabawy? Czy interesuje nas to irlandzkie święto?
Aby to sprawdzić udaliśmy się do Molly Malone’s Irish Pub na warszawskiej Starówce.
O zielonym piwie, obchodach 17 marca i popularności irlandzkiej kultury rozmawialiśmy z General Managerem pubu Michałem Milewskim.
Newsgastro: Jak w tym roku planują Państwo zorganizować obchody Dnia Świętego Patryka?
Michał Milewski: 17 marca wypada w środku tygodnia. Standardowo mamy występ duetu w postaci akustycznych gitar i wokalu. Tym razem z okazji święta będzie grał 5 osobowy zespół, bardziej dynamicznie i znacznie dłużej. Planujemy również rozdawać ciekawe nagrody, które przyjadą do nas z Dublina, a dokładnie z browaru, który rozlewa Guinessa. Tego dnia generalnie pije się dużo zielonego piwa.
NG: Jak się udała zabawa w zeszłym roku?
MM:Mieliśmy bardzo duże obłożenie. Grał wtedy zespół z tradycyjną irlandzką muzyką – dudy, klawisze, bas, kobza, duża ilość instrumentów dętych. Ogólnie wszystko było w tradycyjnym, irlandzkim klimacie. A przyszło tak dużo osób, że ¾ słuchało koncertu na stojąco. Tłum był jak na koncercie rockowym.
NG: Czy goście Państwa pubu częściej wybierają z oferty piwa irlandzkie czy raczej te nasze rodzime?
MM: Nasz pub, ponieważ z założenia jest irlandzki, charakteryzuje się tym, że można się w nim napić dobrego, irlandzkiego piwa z beczki. Bardzo duża część osób, które do nas przychodzi chce się właśnie napić Guinessa. Wiadomo natomiast, że na pierwszym miejscu będzie najtańsze piwo, ale od razu na drugim jest piwo irlandzkie, które nie jest już tak tanie, a w zasadzie dwukrotnie droższe.
NG: Czy pub irlandzki to dobry pomysł na biznes? Nie ma chyba ich zbyt wiele w Warszawie?
MM: Molly Malone’s Irish Pub istnieje już 1,5 roku i pomysł się bardzo dobrze przyjął. Na Starówce nie ma zbyt dużo takich lokali. Stare Miasto to dość specyficzne miejsce, jest cała masa bardzo do siebie podobnych restauracji z bardzo podobnym asortymentem, sztywnych, z wysokimi cenami. My stanowimy alternatywę dla takich miejsc. Pubów irlandzkich nie ma zbyt wiele, w Warszawie jest ich zaledwie kilka, ale myślę, że żaden z nich nie może narzekać na brak gości, więc to znaczy, że Polacy interesują się kulturą Irlandii, a może po prostu smakuje im irlandzkie piwo.
NG: Skąd się wzięła nazwa pubu? Kim jest tajemnicza Molly Malone?
MM:Molly Malone to dosyć znacząca postać Irlandii, jest symbolem Dublina i tam stoi jej pomnik. Można powiedzieć, że jest odpowiednikiem naszej Syrenki Warszawskiej. Molly była przekupką, w dzień pracowała na bazarze, a w nocy była kurtyzaną. Ta nazwa dobrze brzmi i kojarzy się z Irlandią, więc idealnie pasuje na nazwę irlandzkiego pubu.
Rozmawiała: Marita Górska