Przyjaciel – ktoś, z kim chcemy spędzać czas…

Opublikowano: 08-05-2010

tomo005.jpgJego danie popisowe to pierś z kurczaka nadziewana szpinakiem z sosem pomidorowym. Jego smak dzieciństwa to kompot z rabarbaru swojej mamy, szarlotka i flaki. Uwielbia kuchnię babci, której takie zupy jak parzybroda, zalewajka czy dziadowska wychwala pod niebiosa.

Uważa, że ma w życiu farta.

Panie i Panowie Adrian Budziński

Dorota Karwacka: Mali chłopcy marzą o tym by zostać strażakiem, policjantem, a Pan kim chciał być?

Adrian Budziński:
Kiedyś myślałem, że będę piłkarzem, potem że lekarzem, ale ta droga okazała się trochę trudna dla mnie no i jakoś tak samoistnie stało się, że poszedłem do szkoły gastronomicznej na Poznańską. Zawsze pomagaliśmy z bratem w kuchni mamie, z dużą zresztą frajdą dlatego wybór tego typu szkoły był dla mnie naturalny. Później była Wyższa Szkoła Hotelarstwa Gastronomii i Turystyki na ul. Chodakowskiej, gdzie ukończyłem specjalizację gastronomia i hotelarstwo.

DK: Zakończył Pan edukację i gdzie dalej los Pana pokierował?

AB:
W zasadzie pracowałem już będąc w szkole. Najpierw praktyki w Hotelu Bristol, później również tam praca dorywcza. Będąc na studiach podjąłem pracę w kawiarni Nowy Świat, gdzie zresztą miałem okazję poznać takie osobistości jak Gustaw Holoubek czy Tadeusz Konwicki. I któregoś dnia kolega, który był managerem w japońskiej restauracji zaproponował mi pracę. Tam nauczyłem się robić sushi i tam zapałałem „głębszym uczuciem” do tej kuchni. 

 tomo004.jpg  tomo003.jpg  

DK: Do tego stopnia się Panu spodobało, że od 5 lat jest Pan współwłaścicielem jednej z najlepszych restauracji sushi w Warszawie…

AB:
Tak, spotkałem dwóch miłych panów, którzy widząc moją pasję, technikę i zaangażowanie w kuchnię japońską, a konkretnie sushi zaproponowali biznes. Było to nie lada wyzwanie, ale je podjąłem. I dziś uważam to za sukces. Mamy dużą grupę stałych gości. Oczywiście są tacy co przychodzą co drugi dzień, inni raz w miesiącu, ale różni ich tylko częstotliwość odwiedzania restauracji TOMO.

DK: Czy przygotowanie sushi to tylko praca czy coś więcej?

AB:
Jest z tego ogromna frajda. To nie tylko przygotowanie przekąski, dania dla gościa. Ale to przede wszystkim kontakt z nim, nawiązanie pewnego rodzaju relacji. To, że gość do nas wraca, to daje satysfakcję. Więc przygotowanie sushi to nie tylko praca, to prawdziwa sztuka, którą dzielimy się z naszymi gośćmi. 

DK: Co znaczy słowo TOMO?

AB:
Przyjaciel, a dokładnie ktoś z kim chcemy spędzać czas. Spośród 30 nazw, nad którymi się zastanawialiśmy ta wydała nam się najcieplejsza i najbardziej odpowiednia. Chodziło o to by stworzyć takie miejsce, nie tylko jego nazwę, do którego ludzie będą przychodzić, będą wracać i będą nie tylko zadowoleni z kuchni, ale panującej tu również atmosfery. I takie właśnie jest TOMO.

tomo009.jpg     tomo008.jpg     tomo007.jpg

DK: Polacy lubią sushi czy chcą być trendy?

AB: Jak zaczynałem pracować w restauracji japońskiej, to w Warszawie rzeczywiście była garstka ludzi, która jadła sushi. Po pierwsze, że mało kogo było stać na to, po drugie to ludzie nie znali tej kuchni. Rybę kojarzyli z kostką mintaja czy czegoś tam innego. Pamiętam, że gdy wprowadziliśmy do menu łososia pieczonego, to był to krok milowy w sushi w Warszawie. I jak się okazuje jest do dzisiaj najbezpieczniejszym wyborem przy pierwszym spotkaniu z sushi. Na szczęście dzisiaj Polacy szukają nowych smaków, poza tym ta kultura kulinarna bardzo się rozwinęła. Nadal jest w dobrym tonie umówić się na spotkanie biznesowe na sushi.

DK: Czy ma Pan jakiś autorytet kulinarny?

AB: To Nobuyouki „Nobu” Matsuhisa,. Po pierwsze on firmuje nazwiskiem restauracje Nobu, ponadto gotuje. Jego poziom i styl jest taki, który mi bardzo imponuje. Jest kilka tych restauracji w najbardziej ciekawych miejscach na świecie. W zeszłym roku byłem w Londynie w takiej restauracji. On jest mistrzem w zimnych, ciepłych przekąskach, głównych daniach również, ale połączenie japońskiego pomysłu na robienie przede wszystkim owoców morza i dodatków z różnych stron świata. Malezja, Meksyk różne wpływy można zauważyć w jego kuchni.

tomo1001.jpg     tomo001.jpg     tomo006.jpg

DK: Na czym polega fenomen restauracji TOMO?

AB:
Ja nie wiem, Panią powinienem o to zapytać. Myślę, że poza dobrym jedzeniem, jest też pozytywna atmosfera, która tu panuje. Staram się aby panowie, których zatrudniam byli mili, sympatyczni, komunikatywni a poza tym są zaangażowani w to co robią, a to skłania, że goście do nas wracają.

DK: O czym marzy dorosły Adrian Budziński?

AB:
Marzę o podróży do Japonii i o własnym domu z ogródkiem.


Proszę dokończyć zdania:Gdybym mógł przeżyć jeszcze raz 17, 18, 19 lat 🙂

Uwielbiam sport, piłkę nożną, koszykówkę, gram w squash,jeżdżę motocyklem.

Kibicuję Legii Warszawa, Realowi Madryt i Liverpoolowi

Podróż życia jeszcze przede mną

Chciałbym nauczyć się jeszcze dwóch języków włoskiego i hiszpańskiego

DK: Dziękuje za rozmowę

AB:
Dziękuję  i zapraszam do restauracji TOMO ul.Krucza 16/22

logo_tomo.jpg